Racuchy babci Basi

Jestem mistrzynią w robieniu deserków na zimno, ciast bez pieczenia i przystawek na imprezy. Jeśli jednak chodzi o wypieki, to już podchodzę do takich spraw mega ostrożnie. Nie będę pisała, ile razy robiłam biszkopt lub ciasto, które po prostu płynęło lub było zakalcem. Nie będę również ukrywała, że strasznie mnie to demotywuje w podejmowaniu następnych prób. Tak samo było z racuchami.

Najlepsze i jedyne racuchy, które jadłam do tej pory, to były te podawane przez moją babcią na Wigilijną kolację. Kiedy tylko wysiadałam z samochodu, już czułam unoszący się w powietrzu zapach smażonych racuszków.

Kilka lat temu spróbowałam swoich sił, ciasto pięknie wyrosło, ale na patelni przypaliło się, a racuchy były w środku płynne…

Teraz podjęłam drugą próbę! I już wiem, gdzie tkwił mój błąd, smażyłam je na zbyt dużym ogniu. Dlatego zaczęły mi się palić z wierzchu, a w środku były jeszcze surowe. Racuchy, które usmażyłam wczoraj na małym palniku, były puszyste, wysmażone i zniknęły raz-dwa ;) Dodałam do nich kawałki jabłek i muszę przyznać, że to naprawdę fajne połączenie.

Mam dla Ciebie kilka fajnych propozycji na desery, które zachwycą Twoich gości: DESERY

Składniki:

– 300 gram mąki pszennej
– 30 g drożdży
– 3 jabłka
– 20 g cukru
– 50 ml oleju
– 1 jajko
– szczypta soli
-szklanka mleka

Przygotowanie

Mleko lekko podgrzewam i dodaję do niego drożdże i cukier, dokładnie mieszam do całkowitego rozpuszczenia się składników. W przepisie mojej babci taka mieszanka musi odstać około 15 minut, ja ostatnio się zakręciłam i pozostałe składniki dodałam od razu :) Racuszki wyrosły, więc jeśli się pośpieszycie tak, jak ja, to spokojnie :) nie musi to być koniec świata.
Do mieszanki dodajemy pozostałe składniki i mieszamy do ich połączenia, wrzucamy pokrojone jabłuszka. Teraz dajemy ciastu odpocząć, a my się relaksujemy :)
Ważne: patelnię smarujemy olejem, nagrzewamy i potem zmniejszamy ogień. Smażymy :)
Są obłędnie dobre! I szybko znikają :)